Publikacja książkowa Przywracanie pamięci o trzemeszeńskich Żydach (2025), będąca pracą zbiorową członków Zespołu ds. Uporządkowania i Upamiętnienia Cmentarza Żydowskiego w Trzemesznie, stanowi swoiste zwieńczenie 4-letniego projektu realizowanego przez ten Zespół, a skoncentrowanego wokół idei przywrócenia macew na teren cmentarza żydowskiego w Trzemesznie. O wartości tego projektu tak pisze we wstępie Dariusz Jankowski: „[…] projekt ożywczo wpłynął na postrzeganie tematyki żydowskiej, zmianę myślenia, wreszcie promocję gminy […] ten projekt […] ocala spuściznę kulturową”. Wspomniana „zmiana myślenia” wydaje mi się clou całego tego przedsięwzięcia.
Kilkadziesiąt fragmentów macew wykopanych podczas prac remontowych chodników na terenie miasta przez ponad 20 lat było traktowanych jak „problem”, z którym nie wiadomo było, co zrobić, więc najbezpieczniej (najwygodniej?) było nie robić nic. Co ważne, w książce ta sytuacja również została przedstawiona, i to przez wieloletniego współzarządzającego miastem, co świadczy na korzyść oceny obiektywizmu publikacji (nie jest to czyjakolwiek „tuba propagandowa”). „Zmiana myślenia” o odnalezionych macewach na bardziej przyjazne dojrzewała przez lata. Z perspektywy czasu można ocenić, że w sposób znaczący przyczynił się do niej Maciej Adamski, miejscowy nauczyciel historii, który w 2014 r. jako radny miasta, podniósł publicznie na sesji Rady Miasta, kwestię budowy lapidarium z odnalezionych macew, a także wraz z uczennicami przygotował pierwsze szersze omówienie historii trzemeszeńskich Żydów (jego fragmenty znalazły się w książce). Równie istotnym wydarzeniem dla „zmiany myślenia” o historii miasta jako „monolitu katolicko-polskiego”, stała się powieść historyczna Jolanty Sroczyńskiej-Pietz, również miejscowej nauczycielki historii, pt. Cień zegara słonecznego, wydana w 2019 r., ukazująca wielokulturową, wielowyznaniową – katolicko-żydowsko-ewangelicką społeczność Trzemeszna w XIX w. (cmentarz ewangelicki do dzisiaj istnieje na obrzeżach miasta i niestety, nadal czeka na zaopiekowanie).
Wiosną 2021 r. wiadomość o tym, że odnalezione macewy „wylądowały” (nie wiadomo dlaczego, bo nikt nie przyznał się do decyzji o przeniesieniu ich w to miejsce) w miejscowym Punkcie Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, czyli po prostu na śmietnisku, poruszyła wiele osób i zmobilizowała redaktorów lokalnych mediów (przyszłych członków wspomnianego Zespołu) do wykonania pierwszej dokumentacji fotograficznej. Dzięki tłumaczeniom inskrypcji wykonanym pro-bono przez dr. Sławomira Pastuszkę, judaistę, badacza i opiekuna wielu cmentarzy żydowskich w Polsce, szczególnie na Śląsku, i wykonanej przeze mnie pierwszej kwerendzie archiwalnej (m.in. w księgach metrykalnych) poznaliśmy tożsamość osób, które zostały pochowane na cmentarzu żydowskim w Trzemesznie, a z których grobów Niemcy w czasie wojny zabrali macewy, przeznaczając je na krawężniki chodników. Takie były początki tego projektu. O całości prac i ich pobocznych konsekwencjach (jak wspomniana promocja miasta) można przeczytać w książce.
Zaangażowałam się w powstanie tej publikacji wierząc w jej walor „poradnikowy”. Pokazuje jedną z dróg, którą idąc można osiągnąć cel, jakim jest uratowanie dziedzictwa wielokulturowego w naszych małych ojczyznach. Projekt ten jest dowodem na to, że oddolne inicjatywy zwykłych mieszkańców danego miasta, miasteczka, wsi mogą być sprawcze, szczególnie, gdy nie napotkają oporu ze strony miejscowych władz.
4 lata temu byłam zupełnie „zielona”, jeżeli chodzi o kwestie ochrony tego dziedzictwa, i nie miałam pojęcia, od czego zacząć, do kogo się zwrócić o pomoc. Jestem pewna, że czytelnicy tej książki, będący w podobnej sytuacji jak ja wtedy, odnajdą odpowiedzi na wiele pytań ich nurtujących i nabiorą wiary w pomyślność uratowania podobnych obiektów, miejsc w ich okolicy. Czego całym sercem im życzę.
Wielokrotnie powtarzam przy różnych okazjach (piszę w artykułach), że tzw. dziedzictwo żydowskie jest naszym narodowym dziedzictwem kulturowym. I że fundamentem ochrony tego dziedzictwa jest nie tylko jego akceptacja, ale uznanie go za własne przez lokalne społeczności, tam, gdzie te zabytkowe obiekty, miejsca się znajdują. Bogaci fundatorzy ze świata, nawet jeśli się znajdą, nie będą sprawowali – w zdecydowanej większości przypadków – bezpośredniej opieki nad nimi.
Dlatego postawa władz Trzemeszna, które sprawują opiekę nad terenem cmentarza żydowskiego, jest godna naśladowania. I nie są to słowa na wyrost. Szczególnie teraz, kiedy ludzie złej woli, lub niezbyt mądrzy, zmanipulowani, sieją hejt na wszystko, co wiąże się z „żydostwem”, mieszając historię ze współczesną polityką. Jak powiedział mi kiedyś wspomniany dr Sławomir Pastuszka w wywiadzie dla Wiez.pl: „Człowiek w grobie jest bezbronny. Jeżeli zaatakowalibyśmy osobę na wózku inwalidzkim, ma ona jakąkolwiek szansę się obronić. Natomiast zmarły się nie obroni, zmarły nie będzie krzyczał, że potrzebuje pomocy, nie upomni się o swój nagrobek. To my musimy wykazać się inicjatywą, żeby o to zadbać”.
Pochowani na cmentarzu żydowskim w Trzemesznie byli obywatelami tego miasta, a po 1918 r. byli również obywatelami Polski; płacili podatki, przyczynili się do rozwoju handlowego miasta i regionu. Holokaust pozbawił naturalnych opiekunów ich grobów, jakim byliby ich potomkowie. Nikt z 39 żydowskich mieszkańców Trzemeszna, których wojna tu zastała, nie przeżył. To ich upamiętnia tablica zawieszona na pomniku z ocalałych macew, powstała – podobnie jak książka – przy wsparciu finansowemu Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce. Notabene, to był główny fundator wszystkich prac na cmentarzu, więc to nie jest tak, że „Żydzi nie dbają o swoje dziedzictwo”, z jakim to zarzutem też nie rzadko można się spotkać. Społeczność żydowska w Polsce jest jednak zbyt mała, żeby zadbać sama o wszystkie cmentarze żydowskie czy obiekty należące do tego dziedzictwa, nazywanego „żydowskim”.
Cieszę się, że społeczność Trzemeszna, z której się wywodzę, daje takie piękne, ekumeniczne świadectwo.
Agnieszka Kostuch
Przywracanie pamięci o trzemeszeńskich Żydach, praca zbiorowa pod red. D. Jankowski, Trzemeszno 2025.